Rewelacyjny film, jak dla mnie jeden z najlepszych jakie widziałam w tej 'kategorii'. Ale chciała tutaj zahaczyć o temat Ruperta Grint'a - bardzo zaskoczyło mnie to, że w ogólnie nie widziałam w nim Rona, pomimo uwielbienia sagi filmów i książek HP. Podziwiam aktorów, którzy potrafią wcielać się w różne role, a nie przywiązywać odbiorców do jednej postaci.
a według mnie Rupert Grint był w tej roli bardzo podobny do Rona. Te jego miny, teksty i zachowanie było bardzo podobne, ale to jest cały smaczek tego filmu. Mi najbardziej podobała się scena kiedy Rupert " niechcący" odstrzelił ucho tamtemu gościowi. ,, Znajdź ucho i wsadź do lodu" Swietne :D
Śmiałam się przy tej scenie. Te jego "rady". :D
Nie twierdzę, że zagrał źle, ale ja zawsze mam wrażenie, że Grint był w tym w filmie strasznie obleśny. A i te ulizane włosy na końcu. Tragedia. :P Ale za wygląd nikogo nie winimy, więc uważam, że dało się go przeżyć w tym filmie. Był na swój sposób uroczy.