Rzuciło mi się w oczy kilka niedociągnięć związanych ze zmieniaczem czasu. O ile dzięki niemu film stał się jeszcze ciekawszy (a nawet bardziej od książki, o czym już kiedyś tu pisałem, mianowicie - nie wszystko, co w filmie, zostało ujęte w książce - np. rzucanie do chaty Hagrida muszlą ślimaka lub szepty za drzewami), o tyle uważam, że jest to pomysł dość niedopracowany. Hermiona sama powiedziała, że nikt nie może ich zobaczyć, bo wtedy wszystko stracone, a przecież Harry, leżąc przy Syriuszu, zobaczył siebie po drugiej stronie jeziora. Po drugie - Harry zajęczał z bólu, gdy Hermiona rzuciła muszlą ślimaka w głowę jego pierwowzoru - to oznaczało, że obie wersje Harry'ego odczuwały ból. Ale już gdy Hermiona uderzyła Draco, nie bolała jej ręka. To samo w scenie nad jeziorem - "późniejszy" Harry nie czuł bólu, gdy jego pierwowzór był atakowany przez Dementorów. Zamiast tego wyczarował Patronusa i przepędził Dementorów.
Filozofując, można by jeszcze zadać pytanie - skoro już mamy zmieniacz czasu, to dlaczego Dumbledor nie cofnął się, by uratować rodziców Harry'ego?
Jeśli są jakieś książkowe wyjaśnienia, to przepraszam, ale czytałem ją dość dawno temu i nie wszystko pamiętam :)
Niestety, ja osobiście uważam to za jeden z wielu błędów Rowling- niby można cofnąc się w czasie i wszystko zmienic, ale nikt z tego nie korzysta, podobnie jak z Veritaserum- eliksiru prawdy i Felix Felicis- eliksiru szczęścia. Aczkolwiek to cofanie się w czasie jest już odczuwalne w teraźniejszości, wszystko się pokrywa ze sobą... Po prostu strasznie to skomplikowane. Odnośnie odczuwania bólu przez Harry'ego- on złapał się w filmie za głowę ot tak, bardziej ze współczucia dla siebie samego, a nie dlatego, że go zabolało. :P
Veritaserum - bardzo ciężki do uwarzenia, i czy gdybyś już jakimś cudem( trzeba mieć skłądniki, warunki i znać się na eliksirach), miał ten eliksir to wlewałbyś go wszystkim do herbaty?
Felix Felicis - zbyt częste zażywanie powoduje że nie możemy poprawnie oceniać sytuacji i myślimy że wszystko się uda. Plus jest potwornie ciężki do uwarzenia i jeden błąd powoduje katastrofalne skutki. Było w książce.
Ja bym go przecież nie warzyła, ale ktoś, to potrafi, taki Slughorn np., mógłby robić go w większej ilości, albo zamiast oddawać całą butelkę Harremu, to zostawić ją właśnie na jakąś sytuację kryzysową, np. atak Voldemorta- mogli przewidzieć, że w końcu na niego trafią :P (Felix Felicis nawet się wtedy przydało przecież, szkoda tylko, że tak mało go było, może parę osób by nie zginęło). A z Veritaserum miałam na myśli chociażby to, że mogliby podać ten eliksir Syriuszowi i nie siedziałby skazany niesłusznie w Azkabanie. Fakt, że było w książce, po prostu niektórych satysfakcjonuje takie wyjaśnienie, że składniki są ciężko dostępne, a Felix uderza do głowy, ja tam się czepiam trochę, myślę, że jakby chcieli, to by nie jednego specjalistę znaleźli, który mógłby te eliksiry uwarzyć na jakąś czarną godzinę. :P No ale gdyby tak było, że eliksiry i zaklęcia rozwiązywałby każdy problem, to książka straciłaby sens. :)
Ja także często się zastanawiałam, czemu Rowling zrobiła tak widoczny błąd... przecież mogli podać Syriuszowi Veritaserum i wszystko by wiedzieli... Ale niedawno doszłam do wniosku, że przecież Crouch wtrącił Syriusza do więzienia bez żadnego przesłuchania. Więc nawet nie było okazji podać mu eliksiru. Po prostu - przybył na miejsce, gdzie Syriusz "zabił" Pettigrewa, pojmał go i bez żadnych ceregieli wsadził do lochu.
Do tego wydaje mi się, że mogłoby być zakazane podawanie Veritaserum więźniom ze względu na wymiar etyczny i moralny. Nawet więźniowie mają prawo do zachowania prywatności, a nieuczciwi sędziowie (np. pokrzywdzeni przez oskarżonego) mogliby to wykorzystać
Łatwiej jest osądzać, niż zadawać sobie trud, żeby dojść prawdy. Poza tym byli świadkowie, którzy widzieli, że Syriusz zabił Glizdogona. Moim zdaniem to wcale nie jest niedociągnięcie. Wszystko wskazywało na to, że to Black naprawdę zdradził Potterów, że to on zabił. Przecież Peter zniknął. Po co mieli dochodzić prawdy, skoro Glizdogon ukartował swoją śmierci i wszyscy sądzili, że to Black jest Strażnikiem Tajemnicy?!
Jeśli chodzi o ból to nie wydaje mi się, by było w ten sposób, że obydwaj go odczuli. Po prostu Harry złapał się za głowę na wspomnienie tamtego bólu - często gdy widzimy np. łamaną rękę, to chwytamy się za własną...
czepiasz sie strasznie! Mnie bardziej zaintrygowało, że podczas śmierci Hardodzioba oni patrzyli sie z góry , a przecież wtedy Harry z Hermiona go uwalniali.
No a jeśli chodzi o to, że Harry zobaczył kogoś tam to nie wiedział, ze to on sam, więc sie nie liczy.
No właśnie zapomniałem napisać o tym - też mnie to zastanawiało. Skoro oni wszystko widzieli, to dlaczego ich uwagi nie przykuli oni sami zabierający Hardodzioba?
A skąd wiesz, że to się nie liczy? Tak było w książce?
Ale oni się odwrócili dopiero wtedy kiedy kat podniósł topór. Uwolnili Hardodzioba kiedy Dumbeldore i reszta patrzyli się na te " wrzosowiska " o ile dobrze usłyszałem, a Ci właściwi Harry, Hermiona i Ron biegli ku górze. Odwrócili się dopiero kiedy kat trafił w toporem w dynie ( tyle że o tym nie wiedzieli ) ale Hardodziob był już w lesie
Wszyscy byli zbyt zajęci osobą Syriusza mi się wydaje. A jedyną osobą którą zwróciłaby na to uwagę jest Hagrid :P a on się już nam do końca nie pokazał
Bo gdyby ktoś im powiedział, że Hardodziob żyje, to Harry i Hermiona nie cofnęliby się w czasie, żeby go uratować i wtedy jednak by nie żył...
nie masz racji. Oni odwrócili się jak dobiegi na samą górę, na pewno by zobaczyli siebie. Z resztą sam Dumbledor'e przedłużał wizytę tego ministra, żeby oni zdążyli uwolnić Hardodzioba , czyli chodzi tutaj o kwestię czasu a nie sytuacji.
Dumbledore robił dużo dziwnych rzeczy, które wyjaśniały się dopiero na samym końcu. Przewidział że będą musieli użyć zmieniacza aby uratować i Syriusza i Hardodzioba. Właśnie że tak, ponieważ gdy dobiegli na samą górę to Knot z dyrektorem i Hagridem zwróceni byli w stronę dyń, a przyszłe 'ja' Hermiony i Harrego zabrało już Hardodzioba do lasu. Na filmie nie było widać ewidentnie że Hardodziob umarł.
Dokładnie, Hardodziob nie umarł, kat uderzył toporem w dynię, specjalnie nie było tego dokładnie widac na filmie, żeby wszyscy myśleli, że zmarł, ale w książce było tak samo- każdy myślał, że Hardodziob już nie żyje, a w przeszłości dopiero okazało się, że kat Macnair rozwalił ze złości dynię, a nie skazanego hipogryfa. :)
właśnie przed chwilą stwierdziłem, że film ukazał mi to, co niedoczytałem w książce mianowicie wrzucanie muszelki do chaty Hagrida. nie pamiętałem żebym to przeczytał właśnie, a nie tak dawno czytałem Więźnia Azkabanu, więc dzięki za wyjaśnienie :) tak, film nie jest uszczególniony do perfekcji, tu masz całkowicie racje. Choć mnie tak czy siak wciąga całego :)
Może Dumbeldor wtedy jeszcze nie miał zmieniacza ;)
Przecież Dumbledore nie dysponował zmieniaczem. Wszystkie zmieniacze czasu były kontrolowane przez Ministerstwo i nie można ich było od tak sobie używać.
To dlaczego ministerstwo nie dowiedziało się jak Harry z Hermioną się cofnęli w czasie? Przecież przez to uciekł Syriusz, a oni chcieli go złapać?
MInisterstwo pożyczyło go dla Hermiony na prośbę McGonnagal, żeby zdążała na lekcje, jednak nie wiedzieli dokładnie kiedy i po co się cofała.
Nie o to mi chodziło, źle zdanie sformułowałem.
Zmieniacze czasu były zarejestrowane przez Ministerstwo. Rzeczywiście nie wiadomo było kto kiedy ich używa, ale żeby wejść w posiadanie takiego zmieniacza trzeba było się trochę pomęczyć i podać konkretny cel podróży w czasie. Nie sądzę żeby ktoś dał zmieniacz czasu Dumbledorowi po to aby "wskrzeszać" zmarłych.
.. No fakt, nie mam już żadnego argumentu. Zwracam honor :) Jedynie mogę powiedzieć że ministerstwo powinno pamiętać o tym zmieniaczu, ponieważ weszła w jego posiadanie Hermiona, a ona była zamieszana w sprawę ucieczki Syriusza, ale nie pamiętało :)
Myślę że nawet jakby Ministerstwo wpadło na taki pomysł (zbyt inteligentni to oni tam nie byli) że mógł zostać użyty zmieniacz czasu to ciężko było by to udowodnić. Jak komuś udowodnić że cofnął się w czasie i uwolnił Syriusza :) ?
Przepraszam, w poprzednim poście zamiast "ucieczki" miało być "złapania". Tego by się zrobić nie dało :) jedyne co mogli zrobić to zabrać zmieniacz czasu Hermionie zaraz po złapaniu Syriusza, nie przewidzieli że może się tak wydarzyć
Pomysł jest słaby i książka również tego nie ratuje. To jest jedyne uzasadnienie.
Trochę to pokręcone , że przed cofnięciem czasu obrywali tymi muszlami w chatce u Hagrida, trzasnęły gałązki i Hermiona zawyła aby odciągnąć wilkołaka , choć to było przed cofnięciem czasu , czyli jak działo się to pierwszy raz to kto rzucał i wył? Duchy? Bo w teraźniejszym czasie Hermiona nie mogłaa jednocześnie rzucać, chować się za dyniami i być u Hagrid ... dOPIERO PO ZMIANIE CZASU... dZIWNE TO trochę , sorry sam nakręciłem ale ciężko wytłumaczyć
No bo to tak jest, niby cofnęli się w czasie, ale to cofnięcie, ta przeszłość nakładała się już na teraźniejszość, zapętlone po prostu to wszystko jest. Nakręciłeś, bo to jest nakręcone. :)
no właśnie, skoro te wszystkei sytuacje jak rzucanie kamyczkiem działy sie podczas teraźniejszosci to dlaczego od razu nie został uwolniony Hardodziob?
Został. Kat przecież nie zabił hipogryfa, tylko ze złości rzucił toporem w dynię. Nie było na filmie pokazane, jak umiera Hardodziob, widac było tylko kata i kawałek jego toporu, który wymierzył w ziemię. Nic więcej.
Jak byłam mała to siostra chyba z godzinę mi tłumaczyła jak działa ten zmieniacz czasu bo za chiny tego nie rozumiałam. Czytałam chyba z tysiąc razy książkę, oglądałam chyba z tysiąc razy film. Po prostu : It's complicated! :)
Ale mimo wszystko 3 część to moja ulubiona. Zarówno książka jak i film. I wolę się nie zagłębiać w te "niezgodności" :)))
Również mogli użyć zmieniacza czasu kiedy Voldemort się odrodził, Dumbledore cofa się do dnia kiedy Czara Ognia wybrała nazwisko Harrego i uniemożliwia mu start w turnieju, albo przenosi się na cmentarz i zabija Glizdogona za nim ten ożywia Voldemorta.
Tak samo samo przecież, któryś ze śmierciożerców np Malfoy mógł zabrać zmieniacz czasu (pracował w Ministerstwie) i cofnąć się do dnia kiedy Voldemort utracił swą potęgę i uratować go.
Mogli też cofnąć się w czasie do momentu kiedy Dumbledora zabijali na Wieży i powstrzymać Snape.
Takich sytuacji jest wiele, ale trzeba to traktować z przymrużeniem oka.
Nikt z Ministerstwa nie wierzył w odrodzenie Voldemorta więc po co mieli by używać zmieniacza czasu?
Kiedy Dumbledore zostaje zabity zmieniaczy czasu już nie ma, wszystkie zostały wcześniej zniszczone w Departamencie Tajemnic.
Jednak masz rację, można wymyślać różne sytuacje i zastanawiać się a co by było gdyby zmienili czas.
Gdyby Dumbledore cofnął się w czasie i uratował rodziców Harrego, Voldemortowi nic by się nie stało i mógłby przyczynić się do śmierci większej ilości ludzi. Poza tym, nawet gdyby chciał jednak ocalić rodziców Harrego, mógłby się cofnąć, ale nie mógłby wrócić. Musiałby przeczekać kilka lat, aż w końcu wróci do teraźniejszości, a nie miał pewności czy Voldi się odrodzi, więc pewnie zrobiłby to dopiero po turnieju trójmagicznym. Chociaż pomysł z cofnięciem się do momentu odrodzenia się Voldemorta w 4 części jest dobry
niestety nie można tego zrobić, wyraźnie napisane jest, iż zbytnie cofanie się w czasie jest niebezpieczne ^^
ehhhh było by świetnie gdyby użyli zmieniacza czasu w Insygni i ocalili Zgredka ;(
szkoda że zostały zniszczone ;(
Według mnie nie.
Śmierć Zgredka jest bardzo emocjonującą sceną i taka według Rowling miała być.
Na pewno nie jednej osobie poszły łzy.
No mi z każdym kolejnym oglądnięciem Insygni puszczają łzy :( ale nigdy jednak nie wybaczę że Rowling uśmierciła Zgredka. Ale tak jest to bardzo emocjonująca scena, i chyba najlepsza z finałowych części :(
Akurat powstrzymanie Snape'a nie miałoby większego sensu, skoro Dumbledore miał niedługo umrzeć tak czy siak.
Cofnięcie się w czasie nic by nie zmieniło, jeśli chodzi o śmierć rodziców Harry'ego. Nawet gdyby ktoś się cofnął, nic nie udałoby mu się zrobić. Podobny motyw jest w książce "Felix, Net i Nika oraz Teoretycznie Możliwa Katastrofa". Czytałem ją dość dawno, więc nie pamiętam wszystkiego, ale było tam coś o tym, że głowni bohaterowie cofnęli się w czasie, żeby zapobiec śmiertelnemu wypadkowi jaki spotkał mamę Niki, lecz nie byli w stanie nic zrobić - ciągle coś stawało im na przeszkodzie i nie zdążyli. Tak jakby przeszłości nie dawało się zmienić. Więc skoro rodzice Harry'ego już zginęli, to po prostu nie było takiej możliwości, żeby ich uratować.
Ja to rozumiem inaczej, w większości książek kiedy np. przepowiadamy przyszłość widzimy daną wizję, jeśli wszystko będzie tak jak teraz, ale jeśli dany bohater zrobi coś inaczej wizja się zmieni, zamieszałam ale mam nadzieję, że rozumiecie, moim zdaniem jeśli mamy już zakładać że jakaś przepowiednia jest prawdziwa, powinna ona pokazywać ostateczny bieg wydarzeń, tak też zrobiła Jo. W książce czas jest pokazany jako całość, to że cofniesz się w czasie i jeszcze raz przeżyjesz daną stację jest z góry wiadome i ma wpływ na życie (hermiona rzuca ślimakiem w harrego gdy cofa się w czasie ale harry odczuwa ból kiedy jest w chatce hagrida)
Twoja zarzuty:
1. "Hermiona sama powiedziała, że nikt nie może ich zobaczyć, bo wtedy wszystko stracone, a przecież Harry, leżąc przy Syriuszu, zobaczył siebie po drugiej stronie jeziora."
Owszem bo jak w książce było powiedziane osoba która zobaczy swoje wcielenie, cofnięte w czasie może zwariować, a nawet zabić swoje drugie ja i umrzeć, dlatego Hermoiona wystraszyła się i nie chciała pozwolić aby harry pobiegł wyczarować patronusa i miała racje 'pierwsze ja' harrego nie widziało co się stało, myślał, że to jego tata.. Prawda? Dalej przy chatce hagrida kiedy ukrywali się całą trójką za dyniami hermiona usłyszała samą siebie i się obróciła, to również ma sens.
2. 'Harry zajęczał z bólu, gdy Hermiona rzuciła muszlą ślimaka w głowę jego pierwowzoru - to oznaczało, że obie wersje Harry'ego odczuwały ból. Ale już gdy Hermiona uderzyła Draco, nie bolała jej ręka. To samo w scenie nad jeziorem - "późniejszy" Harry nie czuł bólu, gdy jego pierwowzór był atakowany przez Dementorów. Zamiast tego wyczarował Patronusa i przepędził Dementorów.'
Późniejszy Harry nie odczuł bólu, tylko przypomniał sobie, jak wcześniej zabolała go głowa i odruchowo złapał to miejsce, tak mi się wydaje, aby wyczuć czy coś tam jest, bo sam nie mógł uwierzyć co się dzieje, przecież dopiero co się dowiedział, że przeniósł się w czasie i nie do końca rozumiał co się dzieje.
3. 'Filozofując, można by jeszcze zadać pytanie - skoro już mamy zmieniacz czasu, to dlaczego Dumbledor nie cofnął się, by uratować rodziców Harry'ego?'
Miałby cofnąć się o całe miesiące aby ostrzec potterów, aby powierzyli miano strażnika tajemnicy komuś innemu, czy tylko kilka godzin, aby przybyć na miejsce zdarzenia? A może całe lata, aby zabić Voldemorta kiedy ten był jeszcze w śrocińcu?
Pamiętajmy, że czas o który się cofamy potem musimy przeżyć, musiałby przeznaczyć wiele lat aby tego dokonać, a potem żyć w ukryciu, przed samym sobą i wszystkimi którzy go znali.
Mam nadzieję, że zgodzisz się z moimi argumentami ;)
Pozdrawiam
Dumbledore nie mógłby zmienić tak odległego czasu, bo zniszczyłoby to wszystko, co znali współcześnie. Co innego zmieniać wydarzenia sprzed paru godzin, kiedy jeszcze nie mają konsekwencji, a co innego wydarzenia sprzed lat.
Pomyśl: gdyby np. Dumbledore cofnął się w czasie i zabił Voldemorta wtedy w sierocińcu, cała masa ludzi, która z nim walczyła nigdy by się nie urodziła. Na pewno nie urodziłby się Harry, bo Lily prawdopodobnie byłaby ze Snapem, który nie miałby ciągot do czarnej magii. Być może nawet nigdy by się nie spotkali ani nawet nie urodzili. Może nie urodziłby się Syriusz, bo ród Blacków nie hołdowałby tak czystej krwi i rodzice Syriusza nigdy by za siebie nie wyszli (bo wybraliby raczej ludzi, których kochają, może nawet mugoli). Nie można zmieniać wszystkiego jak się chce, bo konsekwencje są nie do przewidzenia.
Lily wybrała Jamesa, nie bylo powiedziane dlaczego ale widac czymś musiał się zrechabilitować, poza tym miałam wrażenie, że Lily nie patrzyła na Snepe'a pod tym kątem ;f
Nie patrzyła, bo odrzucała ją jego fascynacja czarną magią. Tak czy siak, zmiana nawet małego szczegółu w tak odległym czasie zniszczyłaby całą znaną im teraźniejszość.
Trzeba traktować pobłażliwie , przymrużać oko , a mam inną ciekawą myśl
Skoro Avada Kedavra zabija , nie może się bronić nawet najpotężniejszy to dlaczego śmierciożercy dla których nic nie znaczy zabijanie nie używa tego bez przerwy , przecież mogliby dużo wybić. Powinna być wzmianka że przykład czarodziej ma tyle w sobie mocy żeby raz w życiu użyć a tak w czasie walki w zakonie (część) w departamencie śmierciożercy nie używali avada poza zabiciem Black przez Lastrange
mnie intryguje co innego. Skąd Dumbledore wiedział, że Syriusz jest niewinny? Jeśli wiedział od dawna - czemu milczał gdy ten był w Azkabanie? Był słynnym czarodziejem na cały świat. Jeśli nie wiedział: od kogo się dowiedział? Kiedy?
Może to było w książce, ale nie pamiętam... :(