Film o rozpuszczonej brzydkiej nastolatce, która manipuluje dwoma półgłówkami niemającymi nic do roboty. Bonusy? Alkohol i narkotyki; efekty specjalne? Obite mordy.
Spuścizna kiczu i głupoty. Jednym słowem beznadzieja.
Efekty specjalne w na wpół dramacie, a na wpół filmie psychologicznym? Powodzenia w poszukiwaniach.
Byłam ostatnio na "Melancholii" , bardzo ciekawy dramat psychologiczny, a efekty specjalne jeszcze lepsze. Pzdr.
Ze wszystkim się zgadzam, tyle że "Melancholia" jest filmem obijającym się o tematy katastroficzne, a więc jest to zrozumiałe. Zaś "Cherrybomb" jest skromnym filmem o niektórych warstwach angielskiej młodzieży.
kur** denerwują mnie bardzo niektórzy ludzie... film jest cudowny, ma wspaniały brytyjski klimat. dziewczyna jest super, muzyka wszystko jest w tym filmie najlepsze
Film bardzo słaby. Dziewczyna grać nie umie, wszystko sztuczne i na wyrost. Zero głębi w tym filmie było, i dokładnie tyle samo "brytyjskiego klimatu". Muzyka nie za specjalna. Spodziewałam się czegoś więcej. Ale cóż.
obejrzałam 40 minut filmu i jak na razie film jest bardzo słaby. nie wiem jaki cel ma ten film. wszystko jest ponure i bezsensowne... jedyny plus to przystojny Rupert Grint w innej roli niż Ron Weasley. tylko dla niego obejrzę resztę filmu.
Ile masz lat żeby wyskakiwać z tekstami typu "żal"? Moim zdaniem film również jest słaby, nie mówiąc już o tym że ta cała Michelle była cholernie irytująca i durna.
Popieram. Michelle jest okropnie irytująca. Manipulatorka napuszczająca na siebie dwóch gamoni. Wszystko co się wydarzyło w tym filmie było jej winą i nie dziwię się, że ojciec nie mógł z nią wytrzymać, choć sam też nie był święty bzykając 15-latkę.
Generalnie film bardzo słaby. Próbowano wgłębić wątek relacji ojców z dziećmi, ale wyszło to nijako. Wszystko zepsuła banalna i idiotyczna rywalizacja o dziewczynę grającą na uczuciach innych.
Obejrzałam tylko ze względu na sympatię do Sheehana.
zgadzam się z każdym twoim słowem! a gdyby nie Robert chyba nie dotarłabym do końca...
jeśli rzeczywiście uważasz ten film za dramat psychologiczny to współczuję tak ubogiego pojęcia w owej kwestii.
Nie rozumiem was, film pokazuje problemy dzisiejszej młodzieży i to nie w oklepany sposób, a bardzo bardzo realistyczny. Jak dla mnie film jest dobry tylko trzeba wiedzieć, że kino europejskie różni się trochę od amerykańskich produkcji i trzeba trochę więcej niż usiąść przed telewizorem i patrzeć się w obraz. A to, że Rupert gra znowu "tego mniejszego" to nie jest żadna obraza dla aktora, a zwłaszcza tak młodego jak on więc uwaga zupełnie nie na miejscu.
Nie w oklepany sposób? Realistyczny? To dwie rzeczy, których NIE MOŻNA powiedzieć o tym filmie. Jest kompletnie nie realistyczny, zachowania bohaterów są co najmniej żałosne, całość jest, jak to ktoś wyżej już powiedział, płytka i banalna. Dialogi, fabuła, rozwój akcji. I to zakończenie... matko kochana, chcieli przywalić i wejść na psychikę a wyszło z tego wielkie kupsko że tak powiem :)
"To mój przyjaciel, on też by tak zrobił.." tak mniej więcej brzmiał końcowy tekst sheehana odnośnie głównej akcji w filmie - no k**wa, nawet żul spod sklepu by tak zrobił widząc, że jeden gość leje drugiego, nieprzytomnego po ryju. Litości...
I głowna aktorka. Matko kochana, to chyba córka, kuzynka, siostrzenica, bratanica lub kochanka reżysera bo nie widze innego wytlumaczenia dla którego miałaby dostać tę rolę. Jest okrutnie drewniana, aż człowieka ściska jak na nią patrzy
Jeżeli wolisz amerykański klimat komedii romantycznych to cię jak najbardziej rozumiem ;)
Brzydka hmmm nie sądzę.Dobry był Robert Sheehan,warto zwrócić na niego uwagę.Tragedii nie ma tak na 5-6 będzie ok.Tragedią i nieporozumieniem jest bez wątpienia Melancholia.